Dolcan Ząbki pokonał w wyjazdowym meczu Wisłę Płock

Dolcan Ząbki pokonał w wyjazdowym meczu Wisłę Płock, fot: Dariusz Dutkiewicz, Dolcan Ząbki

Wyjazdowy mecz rozegrany w ramach 18 kolejki IV ligi grupy północnej, w którym rywalem Dolcanu była drużyna rezerw ekstraklasowej Wisły Płock, zakończył się zwycięstwem ząbkowskiej drużyny 1:0. Jedyną bramkę spotkania już w 5 minucie strzelił Krystian Lewandowski.

Trudno było wymarzyć sobie lepszy początek meczu. Już w 5 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Konrada Cichowskiego i błędzie jednego z płockich obrońców Krystian Lewandowski strzałem z kilku metrów wyprowadził Dolcan na prowadzenie. Mówiąc szczerze był to równocześnie koniec dobrych wiadomości na temat gry Dolcanu w pierwszej połowie. Ustawieni w wysokim pressingu wiślacy błyskawicznie przejmowali piłkę, często jeszcze na połowie boiska należącej do zespołu z Ząbek i starali się mozolnie budować swoje ataki pozycyjne. O ile posiadanie piłki mieli na poziomie bardzo wysokim, o tyle z kreowaniem sytuacji strzeleckich, na szczęście radzili sobie dużo gorzej. Blisko wyrównania był co prawda w 9 minucie Damian Szczepański, ale jego strzał po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Olafa Bieńkowskiego okazał się minimalnie niecelny. Mateusz Matracki musiał się wykazać refleksem także kilka minut później, kiedy po kolejnym dośrodkowaniu Bieńkowskiego pewnie wyłapał piłkę oraz przy strzale z ostrego kąta Filipa Januszczaka. Ale to wszystko jest niczym, w porównaniu z jego interwencją w 38 minucie. Akcję na prawej stronie boiska zainicjował bardzo aktywny i widoczny tego dnia Szczepański, który przy biernej postawie ząbkowskich obrońców dośrodkował na linię pola bramkowego, gdzie nadbiegający Seweryn Truskolaski huknął z woleja… a bramkarz pewnie ten strzał obronił. W jaki sposób tego dokonał trudno dociec, ale… chapeau bas. W tym fragmencie gry ząbkowianie próbowali grać długimi podaniami, pomijając w rozegraniu linię pomocy, co przy pewnie i konsekwentnie grającej formacji obronnej miejscowych miało raczej mizerne szanse powodzenia.

Po zmianie stron gra się zdecydowanie wyrównała. Co prawda płocczanie nadal dłużej utrzymywali się przy piłce, ale zaczęli popełnić także błędy, przez co zawodnicy Dolcanu stwarzali sobie szanse na podwyższenie wyniku. Przed pierwszą z nich stanął Cichowski w 57 minucie meczu, który na linii pola karnego wyłuskał piłkę spod nóg jednego z płockich obrońców i stanął oko w oko z golkiperem Wisły. Strzelił mocno i celnie, ale Piotr Zieliński popisał się świetną interwencją. Trzy minuty później minimalnie nad poprzeczką poszybował strzał Bartłomieja Balcera z rzutu wolnego, podyktowanego z odległości około 25 metrów od bramki. W 67 minucie natomiast blisko strzelenia gola był Piotr Augustyniak, ale jego strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Balcera wylądował ostatecznie na bocznej siatce.

Trudno podopiecznym Michała Pulkowskiego odmówić determinacji i poświęcenia. Ofiarnie walczyli do ostatnich minut o utrzymanie korzystnego wyniku i przełamanie bardzo złej passy w potyczkach z rezerwami Wisły. Statystyki wskazują, że płocczanie do tej pory byli dla ząbkowskiej drużyny bezlitośni, niczym swoista la bestia negra. W trzech dotychczasowych konfrontacjach zawodnicy Dolcanu ponieśli trzy porażki, przy bilansie bramkowym 0:10. Strzelenie pierwszej bramki i „zgarnięcie” kompletu punktów, na dodatek w meczu wyjazdowym musi cieszyć.

źródło: Krzysztof Krajewski, Dolcan Ząbki