Marek Kwiecień z Marek zdobył Koronę Ultramaratonów Polskich. Na takie miano zasługują te osoby, które pokonają 10 trudnych biegów.
Kaliska Setka, Niepokorny Mnich, Chudy Wawrzyniec, Zamieć 24 h, Łemkowyna Ultra Trail, Supermaraton Gór Stołowych, Festiwal Biegowy w Krynicy, Bieg Ultra Granią Tatr, Zimowy Ultramaraton Karkonoski – to nazwy biegów, z których każdy liczy od 50 do 150 km. Marek Kwiecień, mieszkaniec Marek, ma na swoim koncie medale z ukończenia wszystkich. Dzięki temu zdobył Koronę Ultramaratonów Polskich. W sumie pokonał 874 km (przy przewyższeniach liczących 37,3 tys. m.) w czasie 147 godzin, 42 minut i 59 sekund. Do tego trzeba doliczyć tysiące kilometrów i godzin przeznaczonych na zwykłe przygotowawcze treningi.
– Pomysł na zdobycie Korony Ultramaratonów Polskich pojawił się w 2018 r. Rok później zacząłem startować, by na początku 2023 r. ostatecznie zaliczyć ostatni dziesiąty bieg z listy – mówi Marek Kwiecień.
Każdy bieg jest trudny, ale do tych najtrudniejszych w karierze mieszkaniec Marek zalicza Chudego Wawrzyńca, rozgrywanego na szlakach Beskidu Żywieckiego.
– Plus 30 stopni w cieniu, na 80-kilometrowej trasie tylko kilka punktów z wodą. Gdy w plecaku kończy się woda, zaczyna „siadać” psychika. Było ciężko, ale dobiegłem – opowiada Marek Kwiecień.
Podkreśla, że nie biega, by wygrywać. W przypadku biegacza z Marek mamy raczej do czynienia z pokonywaniem kolejnych wyzwań, które przed sobą stawia.
– W 2009 r., gdy rozpoczynałem bieganie, z trudem przebiegałem kilometr koło dawnego Polmo przy Okólnej. Nawet przez myśl mi wtedy nie przyszło, że będę pokonywać ultramaratony. Teraz mogę sobie wyżej zawiesić poprzeczkę. W maju chcę wziąć udział w biegu na 170 km z przewyższeniami liczącymi łącznie 8 tys. m. Na to wszystko będzie jedynie 46 h – mówi Marek Kwiecień.
Biegacz jest członkiem klubu Markowi Biegacze, który pomaga mu w przygotowaniach.
Marek jest jednym z członków założycieli KS Markowi Biegacze. Święciliśmy jego triumf, kiedy jako pierwszy z Markowych razem z kolegą ukończyli Bieg Rzeźnika. Aby zobrazować to, czego teraz dokonał, należy sobie wyobrazić, że przebiegł trasę z Marek do Budapesztu, prawie dziewiętnaście razy wbiegając na Giewont. Tak, to prawda, nie był pierwszy na mecie. Nie stanął na żadnym stopniu podium. Ale konsekwentną pracą dogonił swoje marzenia – został 28 zdobywcą tego zaszczytnego tytułu. Jednym z garstki, którzy tego dokonali. A przy okazji pozostał fajnym kolegą, biegaczem, bardzo skromnym człowiekiem, który nadal goni kolejne marzenia – mówi Urszula Mniszko, prezes Markowych Biegaczy.
Jak nasz bohater dzieli życie zawodowe i sportowe?
– Pracuję w handlu, mam nienormowane godziny pracy i wolne weekendy. To pozwala na przygotowania do biegów – ocenia Marek Kwiecień.
Tym, którzy chcą pójść w ślady ultramaratończyków, radzi, by z rozwagą zwiększać sobie skalę trudności.
– Zacznijcie od płaskich biegów i stopniowo zwiększajcie dystans. Jeśli się w nich dobrze odnajdziecie, dopiero wtedy spróbujcie trudniejszych tras – puentuje.