
O tym, że Wołomin, stolica największego powiatu ziemskiego na Mazowszu (populacja około 300 tys.) marzy o zbliżeniu się do morza, od lat wiedzą wszyscy jego mieszkańcy. To, co w rzeczywistości nie jest możliwe, dla samorządowców i politycznych elit nie jest niczym nieosiągalnym. Wiadomo, że morza na mazowiecką równinę nikt nie przyciągnie, ale są proste sposoby, by te dwie krainy ze sobą połączyć.
To On, przybliżył Wołomin do morza
Tego typu zapędy samorządowców forsowane były już przed laty. Dawno temu, ówczesny burmistrz Jerzy Mikulski (z zawodu marynarz) zaszczepił w elitach morskie idee. Efektem jego działań było nadanie jednej z miejscowych szkół imienia Marynarki Wojennej. Co prawda działo się to dawno temu, bo w czerwcu 1994 roku o czym dziś już niewielu mieszkańców pamięta. Była też inna osoba, która mocno forsowała pomysł wybrania patrona szkoły.
To miłośnik żeglarstwa (radny powiatu) ówczesny dyrektor oświatowej placówki, Karol Małolepszy, który natknął się na archiwalne zapisy o prężnie działającym tu Kole Ligi Morskiej i Kolonialnej. Choć lat od tego czasu minęło trochę, to morskie ciągoty różnych elit wciąż pozostały.
Matka chrzestna
W listopadzie ubiegłego roku radna Sejmiku Mazowieckiego i reprezentantka Powiatu Wołomińskiego, Katarzyna Lubiak dość niespodziewanie została Matką chrzestną wartego 15 milionów złotych lodołamacza o wdzięcznej nazwie Ocelot.
Drogocenny sprzęt uzupełnił park pływających jednostek floty Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, służąc do dziś, buszując po (zatrutej nie wiedzieć, czym) Odrze, nie Bałtyku do którego bliżej stąd, niż Wołomina.
Instytucja Matki chrzestnej jest ważna, bo w tradycji wiążą się emocjonalnie z jednostkami dbając o nie, reprezentując na zewnątrz, stając się nieformalnymi członkami załóg. Wiedząc to wszystko już w trakcie chrztu lodołamacza Katarzyna Lubiak mocno podkreśliła, że: – Nie będąc stąd, musi dbać, choćby myślami o tę jednostkę pływającą – deklarowała radna.
Wędkarz z zamiłowania
Zaledwie kilka dni temu w mediach gruchnęła informacja, że starosta wołomiński Adam Lubiak (mąż Katarzyny), pod koniec wakacji został członkiem Zarządu rady nadzorczej Morskiego Portu Gdańsk. O ile sama informacja wydaje się frapująca, o tyle jeszcze ciekawszym jest fakt, że owo zbliżenie (choć mniej jawne) nastąpiło nieco wcześniej.
Jak podaje jedna z rozgłośni radiowych, starosta Lubiak tuż przed tym zanim trafił do rady nadzorczej drugiego co do wielkości portu na Bałtyku (przez miesiąc) pracował w radzie nadzorczej spółki zależnej, Przedsiębiorstwa Usług Portowych „Rezerwa”.
Chcąc obalić wszelkie złośliwe komentarze, informujemy, że za wykonywaną prace na rzecz Gdańskiego Portu, starosta otrzyma niecałe 7 tysięcy złotych miesięcznego wynagrodzenia. Nie wiem, czy warto bo na posiedzenie zarządu, trzeba jechać aż 351 km.