Wyjazdowy mecz 16 kolejki IV ligi grupy północnej, będący zarazem inauguracją rundy rewanżowej, w którym rywalem Dolcanu był MKS Ciechanów, zakończył się zwycięstwem ząbkowskiej drużyny 3:0. Trafienia zaliczyli kolejno Konrad Cichowski z rzutu karnego, Patryk Szeliga oraz Dariusz Dadacz.
Rozważając przed meczem szanse obu drużyn raczej trudno było przypuszczać, że powtórzy się wynik z rundy jesiennej, w której ząbkowianie pokonali gości z Ciechanowa „lekko, łatwo i przyjemnie” 6:1. Każdy mecz pisze własną historię, a ten był zdecydowanie bardziej wyrównany niż jesienią, ale zakończył się równie satysfakcjonującym wynikiem.
Pierwsza akcja ofensywna Dolcanu zakończyła się wywalczeniem rzutu karnego. Dośrodkowanie z prawej strony boiska przejął w obrębie pola karnego Konrad Cichowski i został sfaulowany przez jednego z obrońców gospodarzy. Sędzia bez wahania wskazał na „jedenastkę”, a do piłki podszedł sam poszkodowany i zupełnie myląc bramkarza posłał piłkę do siatki. Szybko objęte prowadzenie nieco zdekoncentrowało ząbkowskich zawodników. Oddali gospodarzom inicjatywę i notowali sporo strat w środku pola, co narażało ich na ataki ciechanowian i konieczność wybijania piłek „do nikogo”. Po jednej z takich „akcji” i faulu w okolicach narożnika pola karnego minimalnie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Łukasz Sepczyński. Poza tym strzałem oraz „główką” Piotra Augustyniaka po rzucie rożnym, którą z linii bramkowej wybijali obrońcy gospodarzy niewiele więcej działo się pod obydwoma bramkami. Garstka zziębniętych kibiców z ulgą przyjęła więc gwizdek sędziego oznajmiający przerwę.
Po przerwie nadal na boisku było sporo chaosu, ale z każdą minutą gra ząbkowskiej drużyny napawała coraz większym optymizmem. Wyłomem w tym obrazie była tylko akcja gospodarzy z 61 minuty meczu, kiedy po podaniu Kamila Olszewskiego „oko w oko” z Mateuszem Matrackim stanął wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Damian Matusiak, ale przegrał ten pojedynek. Po kilku kolejnych nieskutecznych atakach drużyny z Ząbek przyszła 83 minuta meczu. Piłkę spod bramki wyekspediował dalekim podaniem Paweł Barzyc, a moment dezorientacji prawego obrońcy Ciechanowa, który był pewien, że piłka wyjdzie na aut wykorzystał Patryk Szeliga, który ją przejął i popędził na bramkę. Niby miał „asystę” obrońcę, ale i tak pokonał rozpaczliwie interweniującego Rafała Olszewskiego, lekko podcinając piłkę nad nim. Drugie trafienie uspokoiło grę drużyny. Akcje ofensywne nabrały rozmachu, a ich efektem był trzeci gol, którego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelił Dariusz Dadacz. Piłka do siatki wpadła dopiero po trzeciej próbie ząbkowskiego kapitana, bo dwa pierwsze zostały zablokowane przez miejscowych obrońców. Pomiędzy drugim a trzecim trafieniem sporo zamieszania w szykach obronnych ciechanowian robiły zarówno szarże skrzydłowych, jak i akcje środkiem boiska wprowadzonego na kilka ostatnich minut debiutującego w barwach ząbkowskiej drużyny Daniela Kozika. Nie był jednak jedynym debiutantem w drużynie. Równie obiecująco już od pierwszych minut spotkania zaprezentowali się Matracki w bramce, Bartłomiej Balcer na lewej stronie obrony oraz Przemysław Bella w środku pola.
W weekend kolejny mecz ligowy w którym Dolcan na stadionie w Ząbkach zmierzy się z ostatnią drużyną ligowej tabeli Bugiem Wyszków. Jesienną potyczkę przed własną publicznością wygrali 2:0. Z jednej strony rewanż byłby mile widziany, z drugiej jednak trudno o optymistyczne dopisywanie sobie punktów „przed meczem”.
źródło: Krzysztof Krajewski, Dolcan Ząbki