W niedzielnym meczu III kolejki „Klasy A” Wicher Kobyłka pokonał przed własną publicznością Wkrę Pomiechówek – 4:2 (0:2). Bramki zdobywali Hubert Władyka, Kamil Boratyński i Robert Sosnowski.
Do niedzielnego meczu z Wkrą Wicher przystąpił z kilkoma zmianami w składzie w stosunku do konfrontacji z Łochowem. Trener Aleksander Cieślak nie mógł skorzystać z usług Konrada Noska (kontuzja) i Kamila Śliwowskiego (prywatny wyjazd). Ostatecznie na czas do Kobyłki nie dotarł także awizowany do składu Grzegorz Wyszomirski, którego zatrzymały sprawy prywatne. Za to od pierwszych minut na placu gry znalazł się Robert Sosnowski oraz nieobecni w Łochowie Jakub Godlewski, Bartłomiej Pietrzak i Kamil Boratyński.
Spotkanie z Wkrą mogło rozpocząć się wyśmienicie. Już w 4. minucie po kombinacyjnie rozegranym rzucie wolnym, Daniel Sulich z kilku metrów uderzył niecelnie lewą nogą. Niewykorzystana sytuacja Wichru mogła zemścić się dokładnie dziesięć minut później. Po błędzie defensywy jeden z rywali wyszedł na czystą pozycję i oddał strzał z narożnika pola karnego. Na szczęście Oskar Rejf popisał się dobrą interwencją i piłka nie wpadła do siatki. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w dobrej sytuacji znalazł się Jan Szulkowski ale nieczysto trafił w piłkę i ta przeleciała obok bramki Wkry. W 20. minucie meczu golkipera Wkry próbował zaskoczyć Robert Sosnowski, jednak jego strzał głową poszybował nad poprzeczką bramki. W 26. minucie z kolei Wkra wywalczyła rzut wolny przed kobyłkowskim polem karnym. Po dośrodkowaniu jednego z rywali zakotłowało się w polu karnym ale sytuacja została ostatecznie opanowana. W kolejnych minutach obraz gry się nie zmieniał. Wicher nadal atakował ale szwankowała skuteczność. Dobra okazja do objęcia prowadzenia pojawiła się po rzucie wolnym, około 18. metrów od bramki Wkry. Niestety strzał Roberta Sosnowskiego ugrzązł w murze. Wszystkie niewykorzystane sytuacje zemściły się na końcu w 32. minucie meczu. Wtedy to rywale zagrali długą piłkę do przodu, do której wyszedł bramkarz. Oskar Rejf wypuścił futbolówkę z rąk a zawodnik Wkry strzelił do pustej bramki i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (0:1). Po stracie gola Wicher oddał inicjatywę rywalom. Nie stworzył już sobie żadnych klarownych sytuacji bramkowych, tak jakby nie wierząc w swoje możliwości. Bierną postawę wykorzystali niestety goście, którzy w 42. minucie spotkania podwyższyli prowadzenie. Jeden ze skrzydłowych Wkry w bardzo prosty sposób ograł dwóch obrońców, po czym przymierzył dokładnie z ostrego kąta i piłka zatrzepotała w siatce (0:2). Niestety na odpowiedź rywalom nie było stać Wichru i do szatni schodzili przegrywając 0:2.
Od początku drugiej połowy na murawie zameldowali się Jakub Bogdan i Jan Skotnicki, którzy zmienili kolejno Bartłomieja Pietrzaka i Jana Szulkowskiego. Od pierwszego gwizdka arbitra gracze Wichru rzucili się do odrabiania strat. Mimo kolejnych kilku okazji, piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do bramki Wkry. Świetnych okazji nie wykorzystali Hubert Władyka, który w 52. minucie meczu podcinając piłkę nad interweniującym bramkarzem trafił w poprzeczkę oraz Jan Skotnicki, który pięć minut później fatalnie przestrzelił z bliskiej odległości. W końcu jednak przewagę udało się udokumentować bramką. W 59. minucie spotkania Hubert Władyka dośrodkował piłkę z prawej strony pola karnego a Kamil Boratyński z bliska efektownym „szczupakiem” zdobył bramkę kontaktową (1:2). Od tego momentu zawodnicy poszli za ciosem i w przeciągu kilku minut stworzyli sobie kilka dobrych okazji do strzelenia bramki wyrównującej. Z rzutu wolnego swojego trafienia szukał Hubert Władyka ale bramkarz Wkry nie dał się zaskoczyć. Parę minut później ten sam zawodnik uderzał po podaniu Roberta Sosnowskiego ale bez efektu bramkowego. W 67. minucie spotkania powinno być 2:2 ale Daniel Sulich nie trafił z około 16. metrów do pustej bramki, po tym jak niepewną interwencję zanotował bramkarz Wkry. Z kolei minutę później strzał tego samego zawodnika trafił tylko w boczną siatkę. W 72. minucie Wicher wywalczył rzut wolny, którego egzekutorem był Daniel Sulich. Zawodnik wstrzelił futbolówkę w kierunku bramki rywali, bramkarz wybił piłkę wprost pod nabiegającego Roberta Sosnowskiego, ale „Sosna” z bliska, w dość trudnej pozycji nie trafił jednak w bramkę. Od dobrych kilkunastu minut pachniało bramką dla Wichru. Zawodnicy nie załamywali się jednak brakiem skuteczności ale konsekwentnie atakowali rywali co przyniosło w końcu efekt. W 73. minucie meczu faulowany w polu karnym Wkry był Robert Sosnowski i sędzia Marcin Mielczarczyk podyktował rzut karny dla Wichru. Do tego winowajca został ukarany żółtą kartką, a że był to jego drugi kartonik w tym kolorze, sędzia pokazał mu czerwoną kartkę i odesłał do szatni. Obrońca rywali dość długo schodził z boiska ale nie zdeprymowało to Huberta Władykę, który bardzo pewnym strzałem z jedenastu metrów doprowadził do wyrównania (2:2). Po strzeleniu gola Wicher jeszcze bardziej podkręcił tempo i już chwilę później mógł prowadzić. W dobrej sytuacji znalazł się Kamil Boratyński, który wpadł w pole karne Wkry i zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej. Niestety nie było tam żadnego zawodnika z Kobyłki, który mógłby wpakować piłkę do siatki. W 81. minucie spotkania dopisało szczęście. Daniel Sulich dośrodkował z rzutu rożnego, do główki najwyżej wyskoczył Robert Sosnowski a piłka po odbiciu się jeszcze od jednego z rywali wpadła do siatki obok rozpaczliwie interweniującego golkipera z Pomiechówka (3:2)! Jak się okazało, nie było to ostatnie słowo w wykonaniu zawodników Wichru. Wykorzystali grę w przewadze i znowu stworzyli sobie okazję do strzelenia bramki, jednak tym razem strzał głową Roberta Sosnowskiego nie przyniósł kolejnego gola. W 85. minucie spotkania Jan Skotnicki został sfaulowany w polu karnym przez bramkarza Wkry i sędzia po raz drugi w tym spotkaniu wskazał na „wapno”. Po raz kolejny do jedenastki podszedł Hubert Władyka, który kompletnie zmylił golkipera rywali i podwyższył prowadzenie Wichru (4:2)! W doliczonym czasie gry Wicher mógł a nawet powinien dobić jeszcze rywali z Pomiechówka ale nie wykorzystał dwóch świetnych okazji do zdobycia bramki. Najpierw w sytuacji sam na sam piłkę nad poprzeczką bramki przeniósł Hubert Władyka, chwilę potem Robert Sosnowski stanął oko w oko z bramkarzem Wkry, i niepotrzebnie wdał się w drybling, przez co ostatecznie golkiper przeciwników wyszedł z tej opresji obronną ręką. Chwilę potem sędzia zagwizdał po raz ostatni i pierwszy komplet punktów Wichru w tym sezonie stał się faktem!
Brawa dla zawodników, którzy przegrywając do 59. minuty 0:2, potrafili odwrócić losy spotkania i przechylić ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wygrana mogła być bardziej okazalsza ale zmarnowano kilka doskonałych okazji. Liczy się jednak fakt, że Wicher pokazał charakter i wywalczył 3 punkty w starciu z niełatwym rywalem. W kolejnym spotkaniu podopieczni trenera Aleksandra Cieślaka zmierzą się z Huraganem II Wołomin. Derbowy mecz odbędzie się w sobotę, 9 września o godzinie 14:00 w Wołominie.
źródło: Dariusz Godlewski, wicherkobylka.futbolowo.pl