20.2 C
Wołomin
czwartek, 10 października, 2024
Strona główna Sport Piłka nożna Ząbkovia Ząbki pokonała MKS Przasnysz 2:1

Ząbkovia Ząbki pokonała MKS Przasnysz 2:1

Ząbkovia Ząbki pokonała MKS Przasnysz 2:1, fot: Dariusz Dutkiewicz/Ząbkovia Ząbki

W sobotę 25 sierpnia Ząbkovia Ząbki pokonała w meczu wyjazdowym MKS Przasnysz 2:1.

Pierwsza rysa na wizerunku faworyta, pojawiła się wśród miejscowych kibiców już w 3 minucie meczu, kiedy po prostopadłym podaniu Krystiana Lewandowskiego w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazła się Daniel Kozik. Niestety młody atakujący, po minięciu próbującego interweniować bramkarza zbyt długo zwlekał ze strzałem i w efekcie został on zablokowany na linii bramkowej przez jednego z wracających obrońców. Szkoda, podobnie jak sytuacji, która miała miejsce kilka minut później po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Przemysława Szulakowskiego. Kozik i zamykający akcję po lewej stronie Daniel Nawrocki okazali się jednak minimalnie spóźnieni do piłki.

Po tym, intensywnym początku meczu tempo nieco spadło. Wiele było bezpośredniej walki, głównie w środku pola, sporo chaosu, ale z czasem coraz wyraźniej do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Stojący między słupkami naszej bramki Mateusz Matracki z dużymi kłopotami bronił kolejno strzały Dominika Lemanka, Piotra Piaseckiego oraz Kamila Rutkowskiego, ale w 40 minucie nie dał rady uchronić ząbkowskiej drużyny przed stratą gola. Po przechwycie w środkowej strefie boiska na strzał z około 30 metrów zdecydował się Kamil Olszewski i piłka tuż przy spojeniu słupka i poprzeczki znalazła drogę do siatki. Uśmiechy zadowolenia i satysfakcja malująca się na twarzach miejscowych kibiców zdawały się wskazywać, że „wyparli z pamięci” nerwowy i niepewny początek meczu w wykonaniu swoich ulubieńców.

Po zmianie stron, wraz z każdą upływającą minutą na trybuny wracała jednak konsternacja i niepewność. Zwiastunem była sytuacja z 53 minuty meczu, gdy tuż przy linii bocznej pola karnego spod nóg próbującego interweniować Damiana Grędzińskiego piłkę „wyłuskał” Patryk Szeliga, który pojawiła się na boisku po przerwie. Sytuacja wyglądała niegroźnie, gdyż napastnik Ząbkovi Ząbki ustawiony był tyłem do bramki, ale po staranowaniu przez próbującego za wszelką cenę odzyskać piłkę obrońcę gospodarzy nie miało to już większego znaczenia. Rzut karny podyktowany po tym zdarzeniu pewnie wykorzystał Nawrocki.

Ten sam zawodnik kilkanaście minut później, po podaniu Damiana Świerblewskiego mógł wyprowadzić ząbkowską drużynę na prowadzenie, ale strzelając z kilku metrów do pustej bramki,  trafił… w słupek. Niepokój na trybunach wzrastał z każdą akcją ząbkowian. Apogeum osiągnął w końcówce meczu, gdy po podaniu Szeligi oko w oko z bramkarzem gości stanął Konrad Cichowski i sytuację bezwzględnie wykorzystał.

Pełna relacja: LINK

źródło: Krzysztof Krajewski/Ząbkovia Ząbki